Kruk i Aleksander wspólnie zastanawiali się, jak otworzyć przejście, gdy niespodziewanie ściana sama się osunęła.
- No proszę - mruknął chłopak i przymierzył się do przejścia przez nowo odkryty korytarz.
- To pewnie pułapka, skoro otworzyła się sama - westchnął czarnoskóry mężczyzna. - Ale nie mamy lepszego wyboru - dodał, gdy Aleksander obejrzał się pytająco.
Obaj ruszyli ciemnym tunelem. Nie upłynęło wiele czasu, a dojrzeli w oddali rozedrgane światło wylewające się zza jednych z drzwi.
- To chyba tutaj - szepnął podekscytowany chłopak, po czym uchylił drzwi i wszedł do pomieszczenia.
Głos Kolorów
"Życie jest snem. Jak się obudzisz, to nie żyjesz."
środa, 7 grudnia 2016
poniedziałek, 5 grudnia 2016
Zamknij oczy
Siedzący na środku pomieszczenia mężczyzna pisał coś w szaleńczym tempie w notatniku. Widać było, że wielokrotnie wyrywano z niego kartki i próbowano coś pisać koślawymi literami. Z niewielkiego okienka tuż pod sklepieniem wydobywało się nikłe światło, słabo rozlewając się po wszystkim, do czego udało mu się dosięgnąć.
W celi zazwyczaj było ciemno. Naprawdę ciemno, nie tak jak podczas zwykłej nocy. Wolałbym, żeby tak pozostało. Nie musiałbym widzieć tych okropnych rzeczy... Ściany i podłoga są oblepione... czymś. Dotychczas mogłem wmawiać sobie, że to wygodne dywany. Cóż, teraz, gdy wyglądają jak ludzka skóra wywrócona na drugą stronę, nie będzie to takie proste. Kraty w oknie nie są zrobione z metalu. To kości. Na niektórych z nich znajdują się wycięte znaki. Nie chciałbym znać ich historii. Ale najgorsze były obrazy, które widziałem przez liczne dziury w ścianie. Chyba już nigdy nie zasnę, mając je przed oczami. Nie, nawet nie próbuję ich opisywać. Najlepiej będzie, jeśli skupię się na swym notesie. Muszę coś zapisać. Inaczej oszaleję. A sądziłem, że oszalałem już dawno.
W celi zazwyczaj było ciemno. Naprawdę ciemno, nie tak jak podczas zwykłej nocy. Wolałbym, żeby tak pozostało. Nie musiałbym widzieć tych okropnych rzeczy... Ściany i podłoga są oblepione... czymś. Dotychczas mogłem wmawiać sobie, że to wygodne dywany. Cóż, teraz, gdy wyglądają jak ludzka skóra wywrócona na drugą stronę, nie będzie to takie proste. Kraty w oknie nie są zrobione z metalu. To kości. Na niektórych z nich znajdują się wycięte znaki. Nie chciałbym znać ich historii. Ale najgorsze były obrazy, które widziałem przez liczne dziury w ścianie. Chyba już nigdy nie zasnę, mając je przed oczami. Nie, nawet nie próbuję ich opisywać. Najlepiej będzie, jeśli skupię się na swym notesie. Muszę coś zapisać. Inaczej oszaleję. A sądziłem, że oszalałem już dawno.
sobota, 3 grudnia 2016
Głos Kolorów | Rewolucja #3
***
Powoli się wybudzając, Neira czuła, że ktoś ją niesie na
rękach. Do jej świadomości powoli zaczęły docierać dźwięki – stukotanie butów
na kamiennej posadzce. Postanowiła otworzyć
oczy, ale odkryła, że nie jest w stanie
niczego zobaczyć. Poruszyła się niespokojnie, usiłując dostrzec coś w
otaczającej ją ciemności.
- Spokojnie, już prawie jesteśmy na miejscu – usłyszała ciepły,
znajomy głos. Tyle że głos jej nauczycielki rzadko bywał ciepły.
- Pani Nina…? Co się stało, gdzie...
- Poczekaj, zaraz wszystkiego się dowiesz. - Starsza pani zatrzymała się i postawiła dziewczynę na ziemi. Przyłożyła dłoń do ściany, która odsunęła się, ukazując niewielką, dobrze oświetloną komnatę z drzwiami rozstawionymi w regularnych odstępach. Neira zmrużyła oczy na widok światła. Ruszyła chwiejnie do środka. Nadal nie czuła się najlepiej.
- Siadaj sobie - powiedziała Nina, wskazując jedno z niewielkich, metalowych pudeł ustawionych wokół największego, przypominającego stół. Sama również usiadła. Neira wykonała polecenie.
środa, 30 listopada 2016
[rozmowy] w toku - czyli drobny kryzys
tu coś byndzie
ale jeszcze ni ma
jak napiszesz błont po błyndzie
to cię dopadnie zima
poeta mocno
~~~
[Znalezione gdzieś w archiwum przez cenzora☆]
ale jeszcze ni ma
jak napiszesz błont po błyndzie
to cię dopadnie zima
~~~
[Znalezione gdzieś w archiwum przez cenzora☆]
wtorek, 29 listopada 2016
Głos Kolorów | Rewolucja #2
Obaj mężczyźni przyjrzeli się drzwiom. Wisiała na nich jedynie kokarda, nie były udekorowane niczym więcej. Nawet klamki brakowało. Aleksander wyciągnął broń, którą wcześniej znalazł i przyjrzał się jej.
- Tak właśnie myślałem, że może nam się przydać - mruknął do siebie.
Razem z przyjacielem schował się za rogiem korytarza, po czym rzucił przedmiotem z całej siły. Efekt był natychmiastowy. Gdy tylko wyjrzeli zza rogu, ich oczom ukazał się pokój ukryty dotąd za drzwiami. Teraz brakowało i drzwi, i jednej ściany. Na środku tyłem do nich leżała dziewczyna, jakimś cudem nietrafiona żadnym odłamkiem. Jej krótkie, czarne włosy były niepokojąco rozsypane wokół głowy.
- Tak właśnie myślałem, że może nam się przydać - mruknął do siebie.
Razem z przyjacielem schował się za rogiem korytarza, po czym rzucił przedmiotem z całej siły. Efekt był natychmiastowy. Gdy tylko wyjrzeli zza rogu, ich oczom ukazał się pokój ukryty dotąd za drzwiami. Teraz brakowało i drzwi, i jednej ściany. Na środku tyłem do nich leżała dziewczyna, jakimś cudem nietrafiona żadnym odłamkiem. Jej krótkie, czarne włosy były niepokojąco rozsypane wokół głowy.
piątek, 25 listopada 2016
Głos Kolorów | Rewolucja #1
Rozdział 2: Rewolucja
Aleksander starał się jak najciszej stawiać kroki. Powoli, za to niezauważenie dostał się do drewnianego płotu okalającego szkołę, który i tak był bezużyteczny, gdyż niewiele osób miało ochotę - lub odwagę - zbliżać się do budynku. Jednak Aleksander nie był jedną z takich osób. Zajął ustalone wcześniej miejsce i zerkał co chwilę to za płot, to na Kruka, który stał kilkanaście metrów dalej.
Nie ma co się oszukiwać - był podekscytowany możliwością włamania się do szkoły magii i uwolnienia z niej dawno niewidzianej przyjaciółki. Przyjrzał się najdokładniej, jak się dało zza dziur w płocie, murom budynku. Ostatni raz widział Neirę gdzieś tam, w środku. Był ciekaw, jak bardzo się zmieniła przez ostatnie lata... był ciekaw, czy w ogóle go rozpozna. Uznał jednak, że nie ma sensu się o to zamartwiać, skoro jeszcze nawet nie dotarli do celu. Więc w dalszym ciągu cierpliwie czekał.
wtorek, 22 listopada 2016
Gęstość czasu, czyli smutna rzeczywistość
Dzisiaj trochę smutniejszy nastrój. Bo jesień.
Gęstość czasu
Coś kapnęło na nos
Gęstość czasu
Coś kapnęło na nos
Coś kapnęło
na ucho
Coś kapnęło
na powiekę przymkniętą
By nie
widzieć nielicznych spojrzeń padających wprost
Na ciebie
Przytłaczających
cieżarem wyższości
Wszechogarniająca
aura dumy
Gdy kroczą
pewni siebie po rdzawym dywanie
W porze krwawienia
drzew
Gdzieniegdzie
kałuże leżą deptane
Słone łzy
cierpienia
Cichy płacz nieba zszargany
Ty nie
jesteś taki jak oni
Ty oddajesz
cześć każdemu z drzew spływających szarością
I ziemi, ona
cię wychowała
I kamieniom,
po nich stąpasz
I każdej żywej
istocie
Nawet im
Pośród
niezgłębionej dżungli betonu
Stoisz
samotnie
Bez zbędnych
słów
Wśród deszczu mimo rozmazanego tłumu
Taka jest
rzeczywistość
Gdy
wpatrujesz się w bezdenne przestworza
Rozrywane
srebrzystymi smugami metalicznego wiatru
Krople smutku
mącą uczucia
Tęsknotę za
ukochaną osobą
On już nie podejdzie, nie przytuli, nie pocieszy
Czy to już
samotność
Kiedy
czekasz pośród nich na to, co nie przyjdzie
Liczysz na
cud
Stojąc
wytrwale na niekończącej się warcie
Byle tylko
być wiernym
Byle wytrwać
do końca
Byle tylko
go nie zawieść
Może wtedy przyjdzie
Nie, nie,
nie, rozglądasz się
Jego już tu
nie będzie
(Co to jest
samotność?)
Wilgotna
ziemia jedyną towarzyszką
Pod ogromem
bezsensu rzeczywistości
Bo taka jest rzeczywistość
Samotność?
Dopiero
teraz
Zaczyna się
samotność
Subskrybuj:
Posty (Atom)