sobota, 3 grudnia 2016

Głos Kolorów | Rewolucja #3



***

Powoli się wybudzając, Neira czuła, że ktoś ją niesie na rękach. Do jej świadomości powoli zaczęły docierać dźwięki – stukotanie butów na  kamiennej posadzce. Postanowiła otworzyć oczy, ale odkryła,  że nie jest w stanie niczego zobaczyć. Poruszyła się niespokojnie, usiłując dostrzec coś w otaczającej ją ciemności.

- Spokojnie, już prawie jesteśmy na miejscu – usłyszała ciepły, znajomy głos. Tyle że głos jej nauczycielki rzadko bywał ciepły.
- Pani Nina…? Co się stało, gdzie...
- Poczekaj, zaraz wszystkiego się dowiesz. - Starsza pani zatrzymała się i postawiła dziewczynę na ziemi. Przyłożyła dłoń do ściany, która odsunęła się, ukazując niewielką, dobrze oświetloną komnatę z drzwiami rozstawionymi w regularnych odstępach. Neira zmrużyła oczy na widok światła. Ruszyła chwiejnie do środka. Nadal nie czuła się najlepiej.
- Siadaj sobie - powiedziała Nina, wskazując jedno z niewielkich, metalowych pudeł ustawionych wokół największego, przypominającego stół. Sama również usiadła. Neira wykonała polecenie.


- Jestem w stanie sobie wyobrazić, że musisz czuć się zagubiona, ale posłuchaj uważnie. Znajdujemy się teraz w jednym z ukrytych korytarzy, cała sieć rozciąga się na terenie szkoły, a nawet dalej. Tu jesteśmy względnie bezpieczne, a to dlatego, że korytarz jest niemożliwy do znalezienia przez osobę nieużytkującą magii. Na szczęście musimy na razie ukryć się tylko przed taką osobą.
- Zaraz, ale... dlaczego właściwie mamy się ukrywać?
- Być może nie widziałaś, co się stało na zewnątrz; byłaś już nieprzytomna, gdy cię znalazłam. Grupa młodych kleryków użyła materiałów wybuchowych i włamała się do szkoły, po drodze niszcząc wszystko, co im wpadło w ręce. Doprawdy nie wiem, jaki pożytek chcą mieć z całkowicie zniszczonego budynku.
- Całkowicie?! To znaczy, my też... - Dziewczyna zaczęła rozglądać się pospiesznie, jakby wypatrując, z której strony może nadejść atak. Nina zaśmiała się.
- To miejsce jest tak wytrzymałe, iż podejrzewam, że gdyby nawet wszystkie ściany wokół runęły, nasza komnata pozostałaby nienaruszona. Ach, zapomniałabym, twoi przyjaciele chyba chcą cię znaleźć.

Neira była tak przejęta tym, co się działo, że nie zauważyła wcześniej delikatnej mgiełki okrywającej oczy nauczycielki, która teraz znikła, nie pozostawiając po sobie śladu.
- Moi... przyjaciele?
- Zgadza się. Twój dawny kolega Aleksander oraz towarzyszący mu mężczyzna... Nie widziałam go zbyt dobrze, ale nie wyglądał mi na człowieka.

Fioletowe oczy zmrużyły się lekko, gdy Neira próbowała przypomnieć sobie Aleksandra. Czego mógł tu szukać? Pani Nina powiedziała, że to o nią chodziło, ale... dlaczego? I przede wszystkim, czemu nie przyszło mu do głowy spotkać się z nią wcześniej? Siedem lat to zdecydowanie za dużo, żeby nagle przypomnieć sobie o przyjaciółce.

Przypomniała sobie tajemniczy liścik, który znalazł się w jej rękach. Podpisany był literą A, to by się zgadzało. Pozostawało jeszcze pytanie, w jaki sposób Aleksander dowiedział się o jej miejscu pobytu, ale o to mogła zapytać później. Teraz nurtowało ją coś innego.

- Czy to oni zorganizowali całe to niszczenie?
- Nie wydaje mi się. Nie byliby zdolni do wykorzystania tylu kleryków do własnych celów. Za tym stoi ktoś jeszcze, może nawet niejedna osoba. Ale przypuszczam, że mogę to już wyjaśnić wam obojgu.
- Co takiego... Aleksander tu idzie?
- Jeszcze nie, gdyż nie wiedzą, jak otworzyć przejście. Moje przypuszczenia były słuszne - mężczyzna nie jest rasy ludzkiej. Inaczej nie znalazłby wejścia do korytarza. - Nina uśmiechnęła się, co po raz kolejny zaskoczyło Neirę. - Jak myślisz, wpuścimy ich?

*** 



/Był kryzys? Był. Następna część jest? Jest. Właściwie mam zamiar zacząć pisać trochę częściej niż, jak dotychczas, raz na cztery dni, a tfu. Trzymajcie kciuki./

1 komentarz:

Pisząc komentarz, podpisz się, proszę.