Obaj mężczyźni przyjrzeli się drzwiom. Wisiała na nich jedynie kokarda, nie były udekorowane niczym więcej. Nawet klamki brakowało. Aleksander wyciągnął broń, którą wcześniej znalazł i przyjrzał się jej.
- Tak właśnie myślałem, że może nam się przydać - mruknął do siebie.
Razem z przyjacielem schował się za rogiem korytarza, po czym rzucił przedmiotem z całej siły. Efekt był natychmiastowy. Gdy tylko wyjrzeli zza rogu, ich oczom ukazał się pokój ukryty dotąd za drzwiami. Teraz brakowało i drzwi, i jednej ściany. Na środku tyłem do nich leżała dziewczyna, jakimś cudem nietrafiona żadnym odłamkiem. Jej krótkie, czarne włosy były niepokojąco rozsypane wokół głowy.
- Teraz musimy uważać, mogą się tu znajdować pułapki - zaczął Kruk.
- Neira! - Aleksander podbiegł do niej jak najszybciej, nie zważając na ostrzeżenie.
- Nie! - mężczyzna sprawdził szybko, czy można bezpiecznie przejść, i z westchnieniem podążył za chłopakiem.
Aleksander uklęknął przy Neirze. Chciał odwrócić ją na plecy, lecz nagle ogarnęła go niezrozumiała niepewność i zamarł z wyciągniętą w powietrzu ręką. Nie był do końca pewien, jak powinien postępować z dawną przyjaciółką. Szybko jednak wziął się w garść. Dotknął ramienia dziewczyny. W tym momencie jej ciało rozpłynęło się łagodnie w powietrzu, pozostawiając po sobie lekką mgiełkę unoszącą się tuż nad podłożem. Aleksander odskoczył szybko, zdezorientowany.
- Co...! - zdziwili się jednocześnie mężczyźni. Stali przez chwilę, nie będąc zdolnymi do żadnej logicznej myśli. Kruk pierwszy się ocknął.
- Chodź tędy, musimy ją znaleźć. - Mówiąc to, rozejrzał się ostrożnie po korytarzu, po czym poszedł w sobie tylko znanym kierunku. Aleksander podążył za nim.
- Ona... była tam naprawdę?
Kruk, nie oglądając się, potrząsnął głową.
- Nie sądzę. To musiała być tylko iluzja. To, co mnie zastanawia, to w jaki sposób udało się ją tak dobrze przygotować, aby mogła się ukryć nawet przed moim wzrokiem. - Chłopak zerknął przelotnie na towarzysza. Zazwyczaj nie zwracał na to uwagi, ale musiał przyznać, że w pozbawionych jakiejkolwiek bieli oczach kryło się coś więcej niż zwykły, ludzki zmysł. - Jestem więc pewien, że osoba rzucająca ten czar musiała albo być bardzo dobrze poinformowana o całej sytuacji, dzięki czemu mogła się przygotować, albo też posiada nieprawdopodobną moc. A może jedno i drugie.
Szli dalej przyspieszonym krokiem w milczeniu, dopóki Aleksander nie zwrócił uwagi na stojące w regularnych odstępach kwiaty. Kichnął raz i za chwilę ponownie.
- Czy to jest ten... hmm...
- Środek odurzający? Tak, tak sądzę. Jeśli Neira chodziła tędy codziennie, to musiało to mieć na nią duży wpływ, nawet jeżeli by jej nie podawano innych tego typu substancji.
- A podawano?
- Osobiście nigdy nie widziałem, ale nie wykluczam możliwości.
Mężczyzna zatrzymał się gwałtownie. Chłopak, który szedł o krok za nim, mało na niego nie wpadł.
- Co się stało?
- Myślę... myślę, że tu może znajdować się jakieś przejście.
Zaczął dokładnie przyglądać się szarej ścianie. Dla Aleksandra wszystko wyglądało jednakowo, ale Kruk najwidoczniej coś zauważył, bo próbował znaleźć sposób na przesunięcie kamieni.
- Nie masz więcej tych materiałów wybuchowych?
- Tamten był jedynym, który znalazłem. Chyba niszczą się przy użyciu. Jesteś pewien, że za tą ścianą coś jest? Zresztą, nawet jeśli, to nie możemy znaleźć innego przejścia? Musi ich tu być całe mnóstwo.
- Masz rację, ale o ile się nie mylę, to w tym konkretnym miejscu znajduje się twoja przyjaciółka.
Aleksander drgnął zaniepokojony. Mimo że mogli być już tak blisko Neiry, nie podobała mu się cała sytuacja z iluzjami i ukrytymi przejściami.
- A jakie są szanse, że się mylisz?
- Biorąc pod uwagę wszystkie wskazówki dookoła? Prawie żadne.
Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuń