środa, 30 listopada 2016

[rozmowy] w toku - czyli drobny kryzys

tu coś byndzie


ale jeszcze ni ma


jak napiszesz błont po błyndzie


to cię dopadnie zima


poeta mocno


~~~
[Znalezione gdzieś w archiwum przez cenzora☆]

wtorek, 29 listopada 2016

Głos Kolorów | Rewolucja #2

Obaj mężczyźni przyjrzeli się drzwiom. Wisiała na nich jedynie kokarda, nie były udekorowane niczym więcej. Nawet klamki brakowało. Aleksander wyciągnął broń, którą wcześniej znalazł i przyjrzał się jej.
- Tak właśnie myślałem, że może nam się przydać - mruknął do siebie.

Razem z przyjacielem schował się za rogiem korytarza, po czym rzucił przedmiotem z całej siły. Efekt był natychmiastowy. Gdy tylko wyjrzeli zza rogu, ich oczom ukazał się pokój ukryty dotąd za drzwiami. Teraz brakowało i drzwi, i jednej ściany. Na środku tyłem do nich leżała dziewczyna, jakimś cudem nietrafiona żadnym odłamkiem. Jej krótkie, czarne włosy były niepokojąco rozsypane wokół głowy.

piątek, 25 listopada 2016

Głos Kolorów | Rewolucja #1


Rozdział 2: Rewolucja


Aleksander starał się jak najciszej stawiać kroki. Powoli, za to niezauważenie dostał się do drewnianego płotu okalającego szkołę, który i tak był bezużyteczny, gdyż niewiele osób miało ochotę - lub odwagę - zbliżać się do budynku. Jednak Aleksander nie był jedną z takich osób. Zajął ustalone wcześniej miejsce i zerkał co chwilę to za płot, to na Kruka, który stał kilkanaście metrów dalej.

Nie ma co się oszukiwać - był podekscytowany możliwością włamania się do szkoły magii i uwolnienia z niej dawno niewidzianej przyjaciółki. Przyjrzał się najdokładniej, jak się dało zza dziur w płocie, murom budynku. Ostatni raz widział Neirę gdzieś tam, w środku. Był ciekaw, jak bardzo się zmieniła przez ostatnie lata... był ciekaw, czy w ogóle go rozpozna. Uznał jednak, że nie ma sensu się o to zamartwiać, skoro jeszcze nawet nie dotarli do celu. Więc w dalszym ciągu cierpliwie czekał.

wtorek, 22 listopada 2016

Gęstość czasu, czyli smutna rzeczywistość



Dzisiaj trochę smutniejszy nastrój. Bo jesień.


Gęstość czasu

Coś kapnęło na nos
Coś kapnęło na ucho
Coś kapnęło na powiekę przymkniętą
By nie widzieć nielicznych spojrzeń padających wprost
Na ciebie
Przytłaczających cieżarem wyższości
Wszechogarniająca aura dumy
Gdy kroczą pewni siebie po rdzawym dywanie
W porze krwawienia drzew 
Gdzieniegdzie kałuże leżą deptane
Słone łzy cierpienia
Cichy płacz nieba zszargany

Ty nie jesteś taki jak oni
Ty oddajesz cześć każdemu z drzew spływających szarością
I ziemi, ona cię wychowała
I kamieniom, po nich stąpasz
I każdej żywej istocie
Nawet im
Pośród niezgłębionej dżungli betonu
Stoisz samotnie
Bez zbędnych słów
Wśród deszczu mimo rozmazanego tłumu

Taka jest rzeczywistość
Gdy wpatrujesz się w bezdenne przestworza
Rozrywane srebrzystymi smugami metalicznego wiatru
Krople smutku mącą uczucia
Tęsknotę za ukochaną osobą
On już nie podejdzie, nie przytuli, nie pocieszy

Czy to już samotność
Kiedy czekasz pośród nich na to, co nie przyjdzie
Liczysz na cud
Stojąc wytrwale na niekończącej się warcie
Byle tylko być wiernym
Byle wytrwać do końca
Byle tylko go nie zawieść
Może wtedy przyjdzie

Nie, nie, nie, rozglądasz się
Jego już tu nie będzie
(Co to jest samotność?)
Wilgotna ziemia jedyną towarzyszką
Pod ogromem bezsensu rzeczywistości
Bo taka jest rzeczywistość

Samotność?
Dopiero teraz
Zaczyna się samotność

niedziela, 20 listopada 2016

Głos Kolorów | Wolność #4

- Co takiego? - spytał Aleksander z niedowierzaniem. - Przecież nie jesteśmy jeszcze gotowi na atak! Jeśli teraz...
- Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy - przerwał mu ostro Kruk. - Zobacz tylko, jakie siły mamy do dyspozycji. Mamy młodych chłopców i uciekinierów z miasta, a także trzech przedstawicieli mojej rasy. To wystarczająco, żeby na tę chwilę się włamać, natomiast nigdy nie zbierzemy armii tysiąca wyszkolonych wojowników, powinieneś zdawać sobie z tego sprawę. Zresztą, jeśli jeszcze trochę tu pomieszkamy, to całkiem się zadomowimy w tej skalnej dziurze, walcząc o pozostanie niezauważonym. Jeśli zaś chcesz zebrać więcej osób, to pamiętaj, że wszystkim trzeba zapewnić wyżywienie. A Neira? Pomyślałeś o niej? Przez cały ten czas, gdy my przygotowujemy się do rewolucji, ona siedzi zamknięta w tej swojej szkółce, najprawdopodobniej od początku otumaniana jakimiś substancjami. Pomyśl chwilę, chłopcze. Co dobrego przyjdzie nam z odkładania wszystkiego na później?

czwartek, 17 listopada 2016

Wielki powrót i ziemniaki

Po dłuższej przerwie technicznej (ta, jasne) wracamy do tworzenia bloga :)
Dzisiaj, tak na rozgrzanie atmosfery, wstawiam wierszyk na zamówienie naszego kochanego cenzora. Jego temat brzmiał: sonet o ziemniakach w stylu tragicznym. Dziękujemy Ci, o niezrównany mistrzu cenzorze, za twą wspaniałą wyobraźnię.
[cenzor: tym jedynym razem puszczę tą oczywistą ironię  mimo uszu]
Przechodząc do rzeczy, sonet ma uroczy tytuł "Przyziemne problemy". :)


I znowu nadchodzą okropne chwile,
Gdy świat chyli się ku mrocznej mogile.
Kroki na schodach, w ciemności już sięga
Zakrzywionymi paluchami ręka.

Ja – odsłonięty, poniżony, ginę,
Ostrza nie mają litości ni krztynę.
A gdy już pocięty legnę na stole,
Skończę swój żywot w piekielnym rosole.

Życie jest trudne, gdy jesteś kartoflem.
Bez przerwy egzystujesz pod pantoflem.
I nie wiesz, kiedy zostaniesz wybrany.

Na ostrzu kucharza tylko cierpienie,
Raz tną wzdłuż, raz wszerz, to twe przeznaczenie,
A na końcu i tak będziesz zjadany.