Wszyscy ustawili się w półokręgu. Neira podeszła do muru, przy
którym stał jej ojciec i starsza pani o siwych włosach. Nauczycielka pierwsza przerwała
ciszę.
- Podejdź, Neiro. Zapoznamy cię z niektórymi warunkami umowy przysięgi, po czym przejdziemy do właściwej Ceremonii.
Warunkiem było dostarczenie przez siedmiolatkę energii potrzebnej do zburzenia muru, za co miała dostać mnóstwo udogodnień, takich jak odporność na wszelkiego rodzaju niemagiczne choroby. Tyle przynajmniej Nefryta zrozumiała.
- Podejdź, Neiro. Zapoznamy cię z niektórymi warunkami umowy przysięgi, po czym przejdziemy do właściwej Ceremonii.
Warunkiem było dostarczenie przez siedmiolatkę energii potrzebnej do zburzenia muru, za co miała dostać mnóstwo udogodnień, takich jak odporność na wszelkiego rodzaju niemagiczne choroby. Tyle przynajmniej Nefryta zrozumiała.
- Neira, chodź tu – tym razem to Hees się odezwał.
Dziewczynka o kruczoczarnych włosach postąpiła krok naprzód i uklękła na jedno kolano. Natychmiast otoczyła ją delikatna mgła, najpewniej charakterystyczna dla Ceremonii. Nefryta nie widziała ani nie słyszała zbyt dobrze, co się tam dzieje. W powietrzu czuć było podniosłą atmosferę. Ktoś odezwał się na tyle głośno, że można było rozróżnić słowa:
Dziewczynka o kruczoczarnych włosach postąpiła krok naprzód i uklękła na jedno kolano. Natychmiast otoczyła ją delikatna mgła, najpewniej charakterystyczna dla Ceremonii. Nefryta nie widziała ani nie słyszała zbyt dobrze, co się tam dzieje. W powietrzu czuć było podniosłą atmosferę. Ktoś odezwał się na tyle głośno, że można było rozróżnić słowa:
- Neiro, czy składasz przysięgę tu i teraz, zobowiązujesz się do
wypełnienia jej obowiązków i godnego korzystania z jej praw, od tej chwili na
tobie ciążących, w obecności przyjaciół i rodziny, zaufanych świadków i
bystrych adeptów, mających za zadanie nadzorować cię przez cały okres
realizacji obietnicy?
Chwila głuchej ciszy.
- Tak – jej prawie niesłyszalny szept zabrzmiał niczym śpiew
samotnego słowika podczas burzy.
Powietrze zaczęło wibrować.
Powietrze zaczęło wibrować.
- Od teraz jesteś związana przysięgą Ceremonii, której danego słowa nie można złamać. Będziesz wypełniać jej postanowienia do samego końca i nawet śmierć nie jest w stanie ci przeszkodzić. Tak uradzono.
Znowu cisza. Nikt nie odważył się poruszyć. Otoczenie zaczęło przybierać dziwne kształty, postacie się rozmazywały. Gdzieś spoza mgły dobiegał głos starszej pani:
- Przystąpmy do pierwszego warunku przysięgi. Potrzebuję energii!
Mgła rozwiała się i oczom zgromadzonych ukazał się strumień światła o kolorze zwanym Yflinnger, jedyny wyraźny obiekt w całym pomieszczeniu. Uderzył prosto w kolorowy mur, który zatrząsł się, ale stał nadal.
- Więcej energii! – w obolałych od wibracji uszach dziewięciolatki
to wołanie zabrzmiało głośniej niż cokolwiek, co do tej pory słyszała. Nagle
zauważyła, jak od światła odłącza się jeden mały promień… Przebiega przez
każdego po kolei w półokręgu… Amulet każdej dotkniętej osoby rozbłyskuje, a
światło ześlizguje się dalej… Ale nie z niej, na niej się zatrzymuje. Właśnie,
gdzie ma swój amulet? Może zapomniała go wziąć? Nie, przypomniała sobie, zniszczył
się. Jak mogła do tego dopuścić?
Co się z nią dzieje? Dlaczego wszystkie twarze, których znikąd nie znała, wpatrują się w nią, wykrzywione w grymasie strachu? Sprawdziła, dokąd biegnie ich rozmazany wzrok, spojrzała w dół…
I wtedy zrozumiała. Jak na komendę poczuła niewyobrażalny ból. Palący i piekący, dotarł do każdego zakamarka jej ciała… Patrzyła nadal na promyczek. Nieubłaganie wwiercał się w jej ciało.
Nie ma amuletu… Gdzie on mógł się podziać? Jakiś rudy chłopak coś krzyczy. Krzyczy: „Nefryta”… Co to znaczy? I kiedy się skończy ten ból?!
Nie mogła mówić. Nie mogła myśleć. Mogła tylko czuć, a to było jedyne, czego nie chciała. Nie wytrzyma dłużej… Wolała, żeby to się już skończyło… żeby nie czuć już nic…
Rudy podbiegł do niej w momencie, gdy osunęła się na ziemię. Czuła tępe łupanie w klatce piersiowej. Zabawne, skądś zna tę twarz. Podobna do niej samej. Zaczęło jej się robić ciemno przed oczami… Musi coś powiedzieć… Cokolwiek… Co przyjdzie na myśl…
- R-redenot-twig… - wykrztusiła… Niech szukają…
„co ona bredzi”
„redenotwig jakieś”
„co to znaczy”
„całkiem zdurniała”
„nefryta trzymaj się…”
„nie odchodź dasz radę”
„co się stało wyjdzie z tego”
„nic nie mówi”
„może już nie potrafi”
„nefryta…”
„zabił ją ten promień czy nie”
„coraz wolniej oddycha”
„żyje męczy się”
„musi strasznie cierpieć”
„co robić co robić”
„NEFRYTA!!!”
…
Na kolejny oddech nie starczy sił.
Przestała widzieć i słyszeć.
Cisza i ciemność.
Spokój.
Nareszcie sama.
Ból też ustąpił.
Jak dobrze.
Nareszcie ulga.
/Skończyliśmy prolog. Następna część już zacznie się właściwymi wydarzeniami!/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisząc komentarz, podpisz się, proszę.